Czułość i nieutulenie
Tym razem wewnętrzne "powinnaś ..".
Powinnaś już w tym wieku "dojrzalej" reagować.
Powinnaś być świadoma tego, że szukanie mężczyzny z pozycji wiecznego nieutulonego dziecka jest nieodpowiedzialne i zawsze kończy się kolejną stratą.
Powinnaś, bo już byłaś na kursach, terapiach, tyle mądrych książek przeczytałaś.
Powinnaś być odpowiedzialna za swoje dobro.
Powinnaś już być bardziej samoświadoma, żeby znowu tak dotkliwie nie cierpieć.
Boziu. Jestem not enough nawet wobec własnego popsychologicznego bełkotu. Kiedy to się kończy?
Czuję, że kończy się tu: w obrazku w którym zaczynam od tego, że moim jedynym celem na ziemi, jedynym zadaniem od siły wyższej jest bycie opiekunką do dziecka. To dziecko może i ma już prawie 40 lat ale wciąż chodzi niedożywione, niezaopiekowane. Niby wygląda dobrze, ale włosy mu wypadają, niby ma ładne buciki i bluzki a wieczorami samo płacze w łóżku. To dzikie dziecko, chodzi wieczorami samo czy po mieście czy internecie, zaczepiają ją przypadkowi przechodnie i wykorzystują jego ufność. A najgorsze w życiu tego dziecka są wszystkie te pouczenia od własnej opiekunki, która zamiast utulić i dać ciepłe kakao na dobranoc wciąż je atakuje - powinnaś być bardziej dojrzała i nie dać się zwodzić obcym, powinnaś być bardziej odpowiedzialna, ile ty masz lat. Byłaś przecież na terapii, ile razy mam Ci powtarzać, że tak się nie robi. etc. etc. I tak ta opiekunka biczuje to biedne dziecko.
Kiedyś na terapii, znowu biczowałam swoje dziecko i terapeutka aż podniosła głos (musiałam już wiele razy przy niej biczować): "Pani sobie nie współczuje". Dobrze, że podniosła głos, bo ten głos do dzisiaj dudni mi w głowie.
Tylko czułość mnie uratuje.
Utulam Ciebie i Twoje dziecko! Bycie czułym wobec siebie jest radykalnym aktem samoopieki w świecie, który karze nam ciągle gdzieś iść, być niezadowolonym, niezaspokojonym, który uczy nas, że to co czujemy i wtedy kiedy czujemy jest nie tak jak trzeba.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że wyrastamy na dorosłe dzieci, które nie umieją same sobie dać współczucia. Wychowane w kulturze, gdzie kobieta ma służyć, być poddana, jakże inaczej mogłybyśmy do siebie mówić?
Słowa powinnaś bardzo nie lubię też. Straszne pierdolenie zawsze po tym słowie idzie. Kiedyś na warsztatach z NVC zauważyłam jak do innych umiem z empatią, a do siebie wewnętrznie tylko "powinnaś" i zaczęłam to zamieniać na chcę. Nie "chciałabym" nawet, ale chcę. I do dzisiaj, a było to z 7 lat temu już wciąż badam, co mówię po "powinnaś" a co mówię po "chcę". Jak nie jestem pewna, to daję sobie pauzę. Bo czasem czegoś chcę, ale jestem poblokowana. Czasem coś jednak powinnam, ale dlatego, że chcę mieć np. czysto w domu. Czekam wtedy na odpowiedni moment i sprzątam wtedy kiedy umiem.
Tak jak sprzątam w głowie wtedy kiedy umiem i jak umiem.
A czasem w ogóle nie umiem.
Tak, czułości uczymy się całe życie, można się jej nauczyć.
Tak mi jeszcze przyszło do głowy, że terapie, książki (ja też, pierdyliard), ale w końcu przychodzi taki moment, że trzeba to zinternalizować. Pożyć, przeżyć, poczuć. I takimi falami to do mnie przychodzi. Poterapeutyzuję się, potem żyję, i tak w koło.
Nie wiem, może powinnam inaczej? Ale jak kurwa nie umiem, to jak mam wiedzieć inaczej? Znowu mam patrzeć na innych jak robią oni? A gdyby sobie tak zaufać, być w tym nie wiem, do końca, do reszty, nie przyspieszać inkubacji?
Czasem mi się wydaje, że to ludzie mnie z zewnątrz oceniają, że co o mnie pomyślą, że właśnie jeszcze nie wiem, nie umiem. A często się okazuje, że owszem, te kilka osób może i ocenia, ale ta większość żyje własnym życiem, kibicuje mi i cieszy się z sukcesów. A tym kto ocenia, moje postępy, moje sukcesy, jestem sama ja.
Być dla siebie, sterem, żeglarzem, okrętem, przyjacielem.
Zapraszać na ten statek dobrych ludzi.
To bardzo ważne, tak mało popularne niestety w świecie udawania.
Ale tak bardzo kurwa ważne.
Czułość nas uratuje.
Dziękuję za Twoje utulenie. Dziękujemy :) Jesteś super, wiesz?
OdpowiedzUsuńIm dłużej żyję w tym nie wiem, w mojej aktualnej sytuacji "zawieszania" (a może po prostu "bycia"), to tym bardziej czuję, żeby nie przyśpieszać tego nie wiem. Zaufać. Tak właśnie jak piszesz - do końca. Mam nadzieję, że starczy mi nerwów (jaj :P ) i odwagi.