Prawo do mikrowkurwów

Czy warto wkurwiać się na mikrorzeczy? Głos sabotażysty w głowie mówi mi np.: to małostkowość, albo - jak Ty będziesz się wkurwiać o małe sprawy to inni tak samo będą postępować z Tobą, albo - osobie X np.: ze względu na wiek, stanowisko nie można otwarcie pokazać mikrowkurwu. Ba, pokazać, pomyśleć!

Mikrowkurw z wczoraj: Babcia zrobiła dobre kotlety. Wuj lat 61 zjadł tylko jeden. Babcia mówi m.in.: "Prawdziwy mężczyzna je o wiele więcej kotletów". 

Mikrowkurw na mikromanipulację. Już jak to piszę to czuję wstyd, że się na to wkurwiam i że o tym piszę. Przesadzasz, są ważniejsze problemy, oszczędź 90cia letnią staruszkę, przecież to trzeba się z tego śmiać. 

To dla mnie wkurwo-wgląd. Nie warto nawet wchodzić z Babcią w dyskusję o tym czemu to jest przykre. Dla mnie to ważne żeby to zauważyć. I nazwać. Ukryta manipulacja, ukryta ocena, ukryte potępienie.

Dalej się wstydzę, że piszę o kotlecie.



Komentarze

  1. Mikrowkurw jest ważny. Lubię taki mikrowkurw. Ten tutaj w historii o kotlecie mówi mi, że niefajne są mikromanipulacje. Że już dobrze byłoby mówić wprost. Babcia pewnie jeszcze nie umie, uczyła się kochać jedzeniem. Bo jedzenia mogło kiedyś nie być. Uczyła się manipulować. Jak każda kobieta, żeby zyskać nieco władzy. Nad czymkolwiek.
    Bo inaczej jej nie miała w ogóle.
    Dobrze jest czuć wkurw. Już nie działa na nas jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Karma Srarma. Można Babcię kochać i czuć wkurw.
    Jedno drugiego nie wyklucza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe spojrzenie na tą manipulację jako formę jakiejkolwiek władzy. Nie pomyślałam o tym w ten sposób. Przeczytałam ostatnio takie zdanie - że można kogoś kochać, ale go nie lubić. Jedno drugiego nie wyklucza - tak jak piszesz. Ciężko mi pogodzić te różne ambiwalencje, chyba musiałam wcześniej żyć w przekonaniu, że może być albo tak - albo siak. A życie jest o wiele bardziej kolorowe :)

      Usuń
    2. Tak! Też się tego uczę. Można kogoś szanować, podziwiać, ale wcale się z nim nie kolegować. Można być w związku, czuć pociąg do kogoś innego i wcale z nim nie spać. Uczono nas, że mamy być albo - albo, że trzeba się określać, zawsze wiedzieć o co chodzi, być pewnym siebie, swoich uczuć (jak można być pewnym swoich uczuć, nie umiejąc ich nazwać?), albo się wkurwiać, albo kogoś kochać. Że na mamusię się nie wkurzamy, bo to nie ładnie.
      Że jak się kogoś lubi, to trzeba mu oddać zabawki i się dzielić.
      Ale przecież można kogoś lubić a jednocześnie widzieć jak durnie postępuje. Niekoniecznie go musieć naprawiać, ale przynajmniej wiedzieć co nam nie pasuje, wiedzieć, że to nam nie leży. Niekoniecznie mówić o tym tej osobie, ale wiedzieć, co w środku, co w nas.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty